czwartek, 4 kwietnia 2013

Beat Club - Something Better

Utwory w tym stylu nie są czymś, czego codziennie słucham. Nie przepadam ani za takimi klimatami, ani za takim brzmieniem wokalu, jednak w tym przypadku ani jedno, ani drugie mi nie przeszkadza. Refren tego tracku jest tak chwytliwy, że cała reszta nie ma dla mnie znaczenia, a przycisk "repeat" jest wciskany raz za razem.

Beat Club to trzyosobowa grupa z Los Angeles, w skład której wchodzą Jeff Kite (klawisze/wokal), Jon Pancoast (bas) oraz Anthony Polcino (gitara/wokal). Członkowie zespołu czerpią inspiracje skąd tylko mogą, wplatając w swoje utwory elementy zapożyczone z popu, punk-rocku, disco czy nawet hip-hopu. Robią z tego ciekawą mieszankę elektronicznych beatów, akustycznych instrumentów i dźwięków syntezatorów. Miesiąc temu na rynku ukazał się ich maxi-singiel "Something Better", promowany przez tytułowy utwór. Jeżeli kolejne produkcje grupy utrzymają jego poziom, mamy na co czekać.


1 komentarz:

  1. A ja mógłbym słuchać takiej muzyki w nieskończoność ;) Lubię kiedy dostrzegam w muzyce coś euforycznego, dlatego electro i dance są mi najbliższe. Trochę mi zdziwiło, że akurat z tej stylistyki najbardziej przypasował Ci akurat Beat Club. Miałem ich na swojej prywatnej liście przebojów, doszli do 1 miejsca i...od razu spadli na 20, co było rekordem. Wolę np. utwory Swiss Lips też z wokalistą, który piszczy jak młoda szynszyla :) (ciekawe, czy oni zgapiają to od Phoenix czy Foster the People?) Ale muszę im oddać, że nie są one trick ponies. Potrafią zabrzmieć nawet psychodelicznie http://www.youtube.com/watch?v=wqo3erIJXhc

    Z moich klimatów może spodobałoby Ci się to http://www.youtube.com/watch?v=s5XWU0JaadE Polecam również australijski duet Gypsy & The Cat, chociaż głównie pierwszą płytę, druga poza singlem Sorry to trochę silenie się na The Cure...

    OdpowiedzUsuń