Nie mam pojęcia kim jest, nie mam pojęcia skąd jest, nie wiem nawet jak wygląda, jednak nie sposób nie ulec urokowi piosenki artystki podesłanej mi przez londyńską wytwórnię Duly Noted Records.
"Sleep Forever" to pierwszy utwór wokalistki (zespołu?) ukrywającej się pod pseudonimem Black Honey. Już od pierwszych dźwięków nie sposób powstrzymać się od porównań do Lany del Rey - zarówno gęsty i powolny klimat utworu, jak i samo brzmienie wokalu oraz sposób śpiewania niesamowicie przypominają styl nowojorskiej gwiazdy. Jako wierny fan Lany nie mam do tego żadnych zastrzeżeń - wysoka sprzedaż jej albumów z pewnością stanowi dość dobrą zachętę do naśladowania. Należy jednak zaznaczyć, że "Sleep Forever" nie jest kopią żadnego z utworów del Rey, pomimo tego, że równie dobrze mógłby znaleźć się na "Born To Die" i nikt nie zauważyłby, że nie jest elementem tracklisty tego albumu. Różnicę pomiędzy artystkami zauważyć można dopiero przy drugiej zwrotce, gdy piosenka nabiera tempa, a Black Honey rozkręca się i zmienia tembr głosu na taki, z którego Lana jednak nie korzysta.
"Sleep Forever" to debiut równie magnetyczny i przyciągający uwagę słuchacza, co "Video Games". Niewiadomą pozostaje jedynie odpowiedź na pytanie, czy Black Honey uda się podtrzymać równie wysoki poziom przy kolejnym singlu oraz wykreować postać tak charyzmatyczną i uwielbianą, jak Lana.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz